Hejter powołał się na dziecko i uniknął procesu. Pisał: „Niech Bóg przeklnie Ciebie i Twoje potomstwo k***"
„Słuchaj ty sprzedajny niemiecki folgzdojczu (pisownia oryginalna – red.)” – zaczyna swój list mężczyzna podpisany pełnym imieniem i nazwiskiem. Dalej następuje stek wyzwisk przemieszany z klątwami typu „niech Bóg wszechmogący przeklnie Ciebie i całe twe potomstwo, obyś patrzył na chorobę i mękę swego potomstwa”. Nie wiedzieć czemu autor obraźliwego listu gdzieniegdzie zaczyna zwroty osobiste z wielkich liter, by w innych miejscach znów zapomnieć o epistolarnej kurtuazji.
„Propaganda, która niebezpiecznie zmienia ludzkie umysły”
Na swoim koncie na Twitterze poseł Zembaczyński oprócz kopii otrzymanego maila zamieścił też skan wiadomości wysłanej do liderki partii Katarzyny Lubnauer. Jej również Piotr P. nie oszczędza. Poseł postanowił umieścić dane mężczyzny oraz jego zdjęcie na Twitterze. Wiadomość opatrzył hasztagiem #HejtStop i oznaczył w niej konto społecznościowe PiS (@pisorgpl). Jak stwierdził w komentarzu do swojego tweeta, za treść listu Piotra P. odpowiada właśnie ta partia i jej „propaganda”, która „niebezpiecznie zmienia ludzkie umysły”.
Hejter przeprasza, choć nie od razu
Do Piotra P. zadzwonili reporterzy Onetu. Mężczyzna stwierdził, że w przypadku listu do liderki Nowoczesnej nie ma mowy o ubliżaniu. – Ja nie użyłem mowy nienawiści, jedynie odreagowałem szkalowanie. To było odreagowanie tego, jak ta pani się wypowiada, choćby na temat wczorajszej uroczystości odsłonięcia pomnika smoleńskiego – powiedział dziennikarzom.
Lubnauer nie zgłosi sprawy na prokuraturę
Katarzyna Lubnauer stwierdziła, że nie będzie zgłaszać sprawy do prokuratury, ponieważ Piotr P. ostatecznie ją przeprosił. Dodała jednak, że na przeprosiny wciąż czeka jej kolega Witold Zembaczyński. „Pan od hejtu przeprosił. Powołuje się na swojego syna. Politycy też mają rodziny, są ludźmi. Po przeprosinach zrezygnowałam z wniosku do prokuratury, mimo że pierwszy mail na to zasługiwał” – poinformowała na Twitterze.